Beskidu ligowe pożegnanie godne

Beskidu ligowe pożegnanie godne

Ostatni mecz sezonu przeciwko czołowej ekipie w lidze kończymy z poczuciem dobrej wykonanej pracy na boisku, zostawiając sporo "serducha" na placu gry. Pod dowództwem górala z krwi i kości Sławka Cieńciały cały zespół bez wyjątków pokazał charakter. Jeden zawodnik zagrał z urazem. Mowa tu o najlepszym strzelcu naszej drużyny, w trakcie spotkania również Antek Krzak także zmagał się z bólem, po chwilowym odpoczynku powrócił aby pomóc kolegą z drużyny - naprawdę nalezą im się brawa, że zacisnęli zęby i zagrali mimo bólu. Przedwcześnie placy gry opuścił Arek Liszka który nabawił się kontuzji, jego następca między słupkami spisał się bez zarzutu, koncząc pojedynek bez utraty gola. Zawodnicy którzy grali w mniejszym przedziale czasowym również pokazali się z dobrej strony. Pierwsza połowa źle się dla zaczęła, straciliśmy gola na 0-1, zabrakło krycia i komunikacji, ciut lepiej mógł zachować się Arek Liszka, tak bywa, gramy dalej. Próbujemy doprowadzić do wyrównania. Niestety precyzji zabrakło Jakubowi Kruckowi który mógł pokusić się o zmianę rezultatu, niestety w obydwu przypadkach szwankuje wykończenie. Gramy dobrze w tyłach, ograniczając ofensywnę zamiary przyjezdnych do minimum. Po zmianie stron szukamy możliwości doprowadzenia do wyrównania. Strzał z dystansu notuje między innymi Igor Greń, lecz bramkarz przyjezdnych jest czujny. Niewiele zabrakło również kapitanowi skoczowian do zdobycia gola. Krzysztof Lapczyk, bo o nim mowa, przebiegł z piłką dobre kilkanaście metrów, mijając rywali niczym tyczki, podejmując decyzję o oddaniu strzału na bramkę, piłka mija cel. Kilkanaście minut póżniej przyjezdni wywalczyli stały fragment gry który zamienił na trafienie, zabrakło wyrachowania i asekuracji, czego następstwem okazało się przewinie. Rzut wolny, strzał sprytny nad murem, po krótkim słupku, efekt drugi gol gości, zamykający mecz. Punkty zatem dopisał rywal, będąc bardziej wyrachowanym zespołem. Jednak waleczni skoczowianie rozegrali fajne spotkanie, szkoda tylko zmarnowanych sytuacji bramkowych. Dobrym bodźcem dla chłopaków była osoba Sławka Cieńciały, który zaliczył sentymentalny powrót na stare śmieci, tym razem w roli szkoleniowca. Zabrakło dopisania punktów do ligowej tabeli, aczkolwiek cieszy fakt że cała drużyna zostawiła sporo serducha, co pokazuje że jest potencjał. Trzeci wiosenny etap drugoligowy dobiegł końca. Brak w Beskidzie Szkoły Mistrzostwa Sportowego, daje się niestety we znaki......

Skład:
A. Liszka - B. Podlasiewicz, K.Lapczyk, K.Zwardoń, P.Klimurczyk, Sz Łagan, I.Greń, A. Krzak, M.Kubielas, M.Chmiel, J.Krucek grali również: J.Krzemiński, K.Połowczuk, M.Jochacy, M.Odziomek, B Moiczek

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości